Z Podkarpacia przejechaliśmy jeszcze na Kielecczyznę, w rodzinne strony Doroty. W Kielcach pobyczyliśmy się dni kilka, aby już kompletnie puścić bułgarską porażkę w niepamięć i przygotować się do pierwszego dnia pracy. Ów dzień pracy to spore wydarzenie dla Bartka, bo już od ponad 3 lat nie pracował w pełnym wymiarze. Na razie perspektywa 8 godzin wydaje się przerażająca, szczególnie po wolności, jaka nas otaczała od 2014 roku :)