To była już 28 edycja Festiwalu Basowiszcza. Pierwszy raz zorganizowano go w 1990 roku i było to coś w rodzaju okna na świat dla Białorusinów, którzy nie zgadzali się z rzeczywistością, w której przyszło im dorastać. Nazwa festiwalu nawiązuje do białoruskiej organizacji studenckiej, która ów projekt zainicjowała.
Na festiwalu występują młode, białoruskiej kapele z zacięciem rockowym. Jest alternatywnie, jest gitarowo, jest ostro. Są też elementy folkowe, które dodają smaku całej imprezie.
Festiwal do dzisiaj nie uległ komercjalizacji, co mu się bardzo chwali i dzięki czemu atmosfera jest woodstockowa (w skali mikro, rzecz jasna, pewnie kilka tysięcy ludzi przewija się przez ten festiwal). A zatem mamy scenę pośród sosenek, w środku lasu. Jest strefa gastro oraz miasteczko namiotowe i sanitariaty. Są też pola namiotowe bezpłatne na okolicznych polankach lub gdzie tam komu zachce się namiot rozbijać.
Jedyny minus festiwalu to jedzenie. Strefa gastro jest szeroka i można wybierać pomiędzy daniami vege i mięchem. Ceny są jednak prawie warszawskie, a festiwal jest na pograniczu polsko-białoruskim. Żarciem się nie potrujecie ale daleko mu określenia "smaczne".
Stosunek ceny do jakości jest bardziej niż do dupy, a poza tym nikt tam nie wpadł na to, żeby zrobić i serwować jakieś regionalne żarełko. A na Podlasiu jest w czym wybierać i są rzeczy, których np. w stolicy się nie dostanie! Zapiekanek, hot-dogów, burgerów i innych fastfoodów marnej jakości jest za to pod dostatkiem. To samo dotyczy zupek, kiełbasy i karkówek. Lipa smakowa, że szkoda ten wątek rozwijać. Nie wiemy jak na tym tle wypadają dania vege, bo nie zdążyliśmy spróbować.
Impreza trwa 2 pełne dni. Są warsztaty, można strzelić sobie folkowy tatuaż z motywami białoruskich ściegów i wyszywanek.
A rano podjeżdżają dziewuchy z pyszną kawą, która wybornie stawia na nogi.
Nie grała ani jedna polska kapela. No, z wyjątkiem jakiejś polskiej formacji hip-hopowej, która wystąpiła drugiego dnia "ni go przypiął, ni przyłatał".
Plusem festiwalu jest jego położenie. Teren, jak już wspomniałem, znajduje się w środku lasu, a sam las otaczają fantastyczne pola. Jest gdzie się poprzechadzać! Jest stary kościół, który połyskuje w oddali kopułami i który stanowi znakomity cel przedpołudniowego spaceru. Jest sielsko i anielsko i dlatego warto chociaż raz pojawić się na tym wydarzeniu :-D
My z pewnością w przyszłym roku też jedziemy. Ale drogą 19, bo S8 to porażka!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!