Wybór jest marny do 1.000 usd, ale nie można narzekać na brak gratów do wyboru. W najbliższą niedzielę musimy dokonać jakiegoś wyboru. Na razie mamy Lanosa z pękniętą przednią szybą, VW II z po teoretycznym remoncie silnika i układu jezdnego (właściciel daje ustną gwarancję na przeprowadzone remonty i ich niezawodność :-D ), mamy bielutkiego mercedesa 190d, który z zewnątrz trzyma się kupy a wewnątrz ktoś w nim chyba pasl barany bo wszystko jakby nadgryzone, a poza tym autko czasem może się zagotować, jak to podkreślił dobrodusznie i z szerokim uśmiechem właściciel. Mamy jeszcze fajne i czewoniutkie Audi 80 z końca lat '90, ale wciąż nie znamy ceny wyjściowej. Pewnie będzie to ok 120.000 somow (ok 1700 usd) czyli za wysokie progi ale autko wygląda jakby ktoś je tutaj garażowal (!!!).
Lady chyba odpadną. Można przebierać w "żyguli" z różnych epok, ale chcą za nie 120.000 - 200.000 somow. Łada Niva to też koszt rzędu 150.000 - 200.000 somow. Pozostają lady - modele "7" lub "12" z roczników 2000-2006, które Tadżycy są w stanie opchnac po 60.000-90.000 somow, ale te są często na rosyjskich blachach (podobno gaiszniki, czyli policjanci z drogówki, częściej takie sprawdzają). A jak wiadomo, im mniej spotkań z gaisznikami, tym lepiej.
Prawdopodobnie czeka nas jeszcze wizyta u notariusza, bo nigdy nie wiadomo jak samochody trafiły do Azji Centralnej. A chcemy to jeszcze niezakupione cudo sprzedać po miesiącu komuś w Biszkeku. Będzie jazda - to pewne :-)