W ramach zarazy i przy zakazie opuszczania domu wskaźnik kreatywności powinien rosnąć. Tak też się dzieje w grupce naszych znajomych, z której połowa siedzi na kwarantannie po azjatyckich powrotach do Polski jakoś w połowie marca lub już podczas zamknięcia ruchu powietrznego w Europie i granic.
Kreatywność polega na tym, że jak już się spotkać na piwku normalnie nie możemy, to spotykamy się nienormalnie. Świetnie nadają się do tego fejsbuki i skajpy, ale naszym nowym odkryciem jest zumowanie. Dorota to znała, bo wykorzystuje zooma przy lekcjach z większą grupą osób. Dla reszty (w tym również i dla mnie) zoom to pewnego rodzaju rewolucja technologiczna.
I tak oddaliśmy się zumowaniu. Piwek przy tym leci jeszcze więcej niż na normalnej imprezce albo w knajpie, ale warto zobaczyć te uhahane buźki i pogadać o głupotach, zamiast na każdym kroku wertować te puste statystyki o koronacji i coraz to nowsze hipotezy i diagnozy, z których dalej wynika jedynie tyle, że nic kompletnie nie wiemy.
Wasze zdrówko!