Cześć,
słów kilka o pomyśle krótkiego i dosyć spontanicznego wyjazdu na bułgarskie wybrzeże Morza Czarnego. Dorota jest rezydentem na miejscu, ale że organizacyjnie to jednak EU nie jest zerwała kontrakt i od 15 lipca jest wolnym ptakiem. A, że chwilowo cieszę się wolnością człowieka bezrobotnego, wsiadam w samochód 13 lipca i jadę ratować żonę, niczym książę na złocistym rumaku. To tak w skrócie.
Wyruszam z Motokowa i śmigam na południe. Jadę standardowym szlakiem, zahaczając o Czechy, Słowację, Węgry oraz Rumunię (Serbię omijamy, gdyż jakiś burdel na granicy z Węgrami i trzeba długo czekać, a szkoda bo jest tam piękna autostradka pośród słoneczników).
Na miejscu posiedzimy jakieś 3 dni i wracamy powoli przez Rumunię z nastawieniem na koloryt lokalnych wsi, wioseczek i pojedyńczych zagród pośród złowieszczej głuszy.
W sumie cały wyjazd zajmie nam 7 dni (ale możemy wydłużyć max do 10 dni, jeśli to kogoś miałoby to przekonać). Jesteśmy elastyczni jak zawsze i jak zawsze nie mamy konkretnego planu (z wyjątkiem ratowania Doroty).
W samej Bułgarii na pewno odwiedzimy znajomych z Primorska (to już niedaleko granicy tureckiej). Natomiast cały pobyt w Bułgarii możemy spędzić zupełnie niezależnie, spotykając się po kilku dniach w jakimś jednym określonym punkcie.
Niedługo policzę koszt przejazdu w obie strony i wrzucę w jakimś kolejnym poście, żeby zainteresowani wiedzieli z czym to jeść. Należy nastawić się na koszt 2000,00 PLN do podziału (benzyna w dwie strony + viniety). Koszty noclegu i jedzenia to już będą jakieś groszowe sprawy przy takim wyjeździe. Pewnie weźmiemy namiot, a nad morzem to jakaś plaża czy coś (zresztą noclegi tam nie są drogie, szczególnie poza głównymi siedliskami wakacyjnej rozpusty).
Ja jadę na 1000%!
Jak ktoś chętny piszcie/dzwońcie:
Bartosz
507 279 228
bjb.baranowski@gmail.com
agrafkaisznurek@gmail.com