W niektórych miejscach nad Issykkulem sezon zakończył się już w drugiej połowie sierpnia. I faktycznie, turystów już jakoś mniej, chociaż tegoroczny wrzesień przebił pod względem pogody lipiec i sierpień (te obfitowały w deszcze). Do tego stopnia było to odczuwalne, że właściciele znajomych guesthouse'ow musieli cierpliwie znosić smutek i rozczarowanie grupek turystów, którzy dotarli na upragnione szczyty i przełęcze ale nie mogli porobić fajnych fotek. Musiało być sporo takich grupek, skoro aż do nas dotarły informacje o tym rozczarowaniu. Pomyśleć w jakim to smutku musi być pogrążony Instagram, Facebook i Twitter!!! :-) A jak turyści w biedzie to i cały Issyk-kul płacze. Ten sezon letni zakończył się podobno pod kreską dla tutejszych kurortów. Co ciekawe, Cholpon-Ata, gdzie odbyły się Igrzyska Koczownikow, też liczy podobno straty. Sytuację mogą uratować tylko jesienne zbiory owoców i warzyw oraz sezon zimowy nad Issykkulem (ale wtedy zachodnich turystów brakuje, królują Kazachowie i Rosjanie, z Europy trochę daleko na narty a ceny unijne :-) ).