Złapał mnie straszliwy deszcz i tak wylądowałem pod daszkiem czyjegoś domu. Zapytałem, żeby podpytać czy mogę przeczekać deszcz i tak zostałem już trzeci dzień w stajni. Bo miejsce okazało się stajnia, którą zarządza przezajebisty właściciel. Trochę pomagam przy naprawie płotu albo pójdę z grupą na oprowadzanie. Dostałem fajną ławę do dyspozycji. Niesamowici ludzie tutaj się paletaja. Moc wrażeń i historii z dalekich wypraw, by wszyscy mają trochę przejechanych kilometrów na sumieniu. Skaczemy zatem na koniach, a przy wieczornych ogniskach skaczemy jeszcze dalej, bo do Azji Centralnej,Indii, Nepalu, RPA i Japonii. Fajne to historie, bo nie turystyczne a z ludźmi, którzy w te dalekie strony się przeprowadzili. Niesamowite doświadczenie 70 km od Warszawy :)