Już prawie dwa tygodnie w Luli Mahalla. Mózgi już nie mają miejsca na rejestrowanie danych. Dzieje się mega dużo. Na pierwsze 10 dni przypadło 6 wydarzeń i uroczystości. 2 pogrzeby, walki kogutów, spotkanie Starszyzny, przywitanie wiosny kukcwara (pierożki z wiosennymi trawami i zielenina - podobno jedzenie kukcwary z pierwszego zbioru zieleniny przynosi szczęście na cały rok), impreza kobieca (raz na 2 tygodnie w innym domu, laski tańczą i lekko popijają domową nalewkę - w sekrecie, a kolesie siedzą w innym pomieszczeniu, wcinają lepioszki i jaraja szlugi), spotkanie facetów w sobotę, tzw. Subotnik - faceci przy sutozastawionym stole a laski w izbie obok wcinają lepioszki i chrząstki z szorby), świętowanie dnia kalpaka, czyli tradycyjnego kirgiskiego nakrycia głowy - jesteśmy wśród Tadżyków ale w Kirgistanie, więc i kirgiskie święta obchodzimy w szkole w mahalli.
A jutro urodziny Doroty w mahalli przy cygańskiej muzyce na żywo. Luli słyną w końcu od wieków z mistrzostwa i talentu muzycznego. Jeśli ktoś w innej mahalli organizuje weselicho to muzykantów wezwie tylko z Luli Mahalla. Dolores będzie zaskoczona :-)