Jesteśmy w Oszu już od tygodnia. W tym czasie przetarlismy ścieżki do wielu osób. Sprawa nie była prosta, ale udało się. Co prawda, więcej w tym zasługi dobrych dusz, które jakimś fartem przyciągany do siebie, ale przyjmujemy to za dobrą monetę.
Dotarlismy do przedstawicieli lokalnych NGO oraz do bardzo cennej dla nas osoby. Stawką jest wysoką, bo prosimy o zgodę na zamieszkanie razem z Luli. Na razie przez 2-3 tygodnie, czyli krótko, ale ogranicza nas bliskość marcowego wjazdu do Tadżykistanu.
Nasza sprawa jest zapewne tematem przemyśleń 10osobowej Starszyzny, która musi wyrazić zgodę na naszą wizytę i w ogóle zaakceptować nas jako ludzi z zewnątrz.
Skąd takie procedury? Zawdzięczamy to skomplikowanej sytuacji mniejszosci w ogóle, pośrednio może to być pokłosie zamieszek na tle etnicznym z 2010 roku, ale w naszym przypadku, najpewniej zawdzięczamy to moralności i delikatności naszych poprzedników z Zachodu. Jak się okazuje, takich jak my, było już trochę w ostatnich latach i więcej swoim działaniem uczynili zła niż dobra tym ludziom. Sami, oczywiście, zdobyli materiał niezbędny do publikacji i skorzystali z okazji. Konsekwencją długofalowe tego typu nieodpowiedzialnych zachowań jest nasza obecna sytuacja.
Dobrze jest podkreślać do upadłego, że to co gdzie indziej też jest normalne!!! Inne jest tylko w naszej głowie :-)